Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Transformacja energetyczną szansą Pomorza Zachodniego

Dolna Odra na Pomorzu Zachodnim może stać się hubem magazynowania energii, produkcji zielonego wodoru i smart grid, wykorzystując nadwyżki OZE. Rok 2025 może być przełomowy, ale potrzebne są elastyczne przepisy i rynkowe bodźce, by odblokować klastry energii i stworzyć miejsca pracy.

W obliczu rosnącej nadprodukcji zielonej energii na Pomorzu Zachodnim, związanej z rozwojem lądowej i przyszłej morskiej energetyki wiatrowej oraz fotowoltaiki, Elektrownia Dolna Odra przestaje być tylko obiektem do wygaszenia w perspektywie transformacji, a staje się idealną lokalizacją dla nowoczesnych technologii bilansowania i magazynowania energii.

 

- Firmy w Polsce potrzebują dziś zielonej energii by być konkurencyjne na rynkach zagranicznych. PAIH wspiera biznes w ekspansji zagranicznej - mówi Łukasz Szeląg z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu w Warszawie, Regionalne Biuro Handlowe w Szczecinie. 

 

Magazynowanie Energii i Agregacja: Elektrownia, posiadająca masywną infrastrukturę przesyłową i połączenia z siecią, jest gotowa do przyjęcia dużych inwestycji w wielkoskalowe magazyny energii (np. bateryjne). Te magazyny mogłyby absorbować nadwyżki energii z OZE (z Pomorza i zachodniej Polski), które dziś zmuszają operatorów do nierynkowych wyłączeń instalacji. Elektrownia mogłaby stać się regionalnym agregatorem i kluczowym punktem bilansowania mocy dla całej makroregionu. 

 

Zielony Wodór i Synteza Paliw

 

Kompleks Dolna Odra ma potencjał, by stać się regionalnym hubem wodorowym. Nadwyżki zielonej energii mogłyby być wykorzystywane do produkcji zielonego wodoru w procesie elektrolizy (Power-to-Gas), co jest przyszłościowym sposobem na magazynowanie energii w skali sezonowej oraz dekarbonizację transportu i przemysłu. 

 

Inteligentne Zarządzanie Siecią (Smart Grid)

 Ośrodek ten, ze swoim doświadczeniem operacyjnym, może odegrać kluczową rolę we wdrażaniu zaawansowanych systemów zarządzania siecią i współpracy z powstającymi klastrami energii. Zamiast stawiać barierę, jak to ma miejsce dziś, Dolna Odra mogłaby współpracować z energetyką rozproszoną jako punkt jej stabilizacji.

 

​Taka transformacja Dolnej Odry to nie tylko korzyść systemowa, ale także szansa dla lokalnej społeczności i gospodarki Pomorza Zachodniego.

​ Przekształcenie elektrowni w hub nowoczesnych technologii (magazynowania, wodorowych, cyfrowego zarządzania energią) wymaga nowych kompetencji i stworzy wysoko wykwalifikowane, dobrze płatne miejsca pracy. Pozwoli to na przekwalifikowanie i zatrzymanie doświadczonych kadr związanych z energetyką w regionie, zamiast zmuszać je do emigracji.

 

Stabilny i zbilansowany dostęp do zielonej energii z Dolnej Odry przyciągnie nowe inwestycje przemysłowe, dla których niezawodne i ekologiczne źródło zasilania jest krytyczne (np. centra danych, zaawansowane fabryki).

 

O tym jak przeprowadzić transformację energetyczną dyskutowali uczestnicy Konferencji Energetyki Rozproszonej w Krakowie organizowanej przez AGH. Jej patronem był m.in. poseł na Sejm RP Artur Łącki. W konferencji uczestniczył też wiceprezes gryfickiego oddziału Północnej Izby Gospodarczej Mariusz Sowiński. 

Mimo upływu niemal dekady od pierwszych rządowych deklaracji, klastry energii w Polsce wciąż pozostają w fazie „raczkującej” – jak obrazowo zauważa Tomasz Drzał, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE. Podczas Kongresu Energetyki Rozproszonej w Krakowie padają gorzkie słowa: energetyka lokalna nie rozwija się, bo brakuje elastycznych przepisów i motywujących mechanizmów. Tymczasem samorządy, prosumenci i społeczności lokalne gotowe są do działania – potrzebują jednak przestrzeni legislacyjnej i systemowego wsparcia, którego od lat nie otrzymują

Klastry energii – lokalne fundamenty transformacji

Klastry energii, zgodnie z definicją Ministerstwa Klimatu i Środowiska, to lokalne porozumienia pomiędzy producentami, odbiorcami i dystrybutorami energii, których celem jest efektywne zarządzanie produkcją i zużyciem energii odnawialnej w określonym regionie. Ich głównym zadaniem jest bilansowanie lokalnych potrzeb energetycznych w sposób bardziej zrównoważony, oparty na odnawialnych źródłach i przy aktywnym udziale społeczności.

Jak tłumaczy Tomasz Drzał, klastry miały być narzędziem do uruchomienia realnej transformacji „oddolnej” – zdecentralizowanej, zbudowanej wokół samorządów, lokalnych firm i mieszkańców. Idea była prosta: umożliwić lokalnym społecznościom produkcję, dystrybucję i zarządzanie własną energią – zamiast uzależnienia od dużych koncernów energetycznych.

Dekada deklaracji, dekada stagnacji

W 2016 roku ówczesny minister energii Krzysztof Tchórzewski publicznie deklarował chęć powołania dziesiątek klastrów energii w całej Polsce. Po niemal dziesięciu latach bilans rozczarowuje.

– Z ponad dwustu zarejestrowanych klastrów faktycznie funkcjonuje nie więcej niż dziesięć, i to one znalazły się w oficjalnym rejestrze prezesa URE – mówi Tomasz Drzał. – Reszta to często martwe struktury, istniejące tylko „na papierze”, nieposiadające realnych mechanizmów wymiany i zarządzania energią.

Zdaniem prezesa Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE, przyczyn tej stagnacji jest wiele – od nieprzygotowanego zaplecza prawnego po brak rynkowych bodźców. Problem leży nie tylko w legislacji, ale i w podejściu kolejnych rządów. – Pamięć społeczna jest krótka, ale warto rozliczać tych, którzy składali konkretne obietnice i nie dotrzymali słowa – dodaje Tomasz Drzał.

Zabrakło jasnych zasad, odpowiednich zachęt finansowych i – co kluczowe – zabrakło rynku energii, który umożliwiłby działanie tych struktur na zasadach ekonomicznej konkurencyjności. A bez realnego rynku trudno mówić o rozwoju.

Rynek, którego nie ma – co blokuje energetykę rozproszoną

– W Polsce nie ma realnego rynku energii – mówi wprost Tomasz Drzał. Choć na pierwszy rzut oka może się to wydawać przesadą, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE precyzuje: „Zamrożone ceny dla konsumentów i samorządów sprawiają, że nikt tak naprawdę nie zna rzeczywistego kosztu energii. A skoro nie ma cen rynkowych, nie może być też bodźców rynkowych do zarządzania energią lokalnie”.

To jedno z największych źródeł paraliżu – brak przejrzystego, dynamicznego mechanizmu cenowego, który mógłby zachęcić społeczności lokalne do inwestycji w bilansowanie i efektywność energetyczną. Co więcej, zamrożone ceny mają charakter polityczny, nie gospodarczy – są zależne od cyklu wyborczego, a nie od realnych potrzeb rynku.

Inną fundamentalną barierą jest brak elastycznych narzędzi prawnych. Mimo że technologia i infrastruktura pozwalają dziś na zarządzanie przepływem energii niemal w czasie rzeczywistym, polskie prawo nie nadąża za rzeczywistością. Brakuje choćby mechanizmów umożliwiających operatorom systemów dystrybucyjnych efektywne współdziałanie z klastrami jako jednolitymi jednostkami.

Dodatkowo, obecna struktura miksu OZE również generuje napięcia. Polska postawiła na fotowoltaikę – w dużej mierze ze względu na zablokowany rozwój energetyki wiatrowej. Efekt? Mamy dwukrotnie więcej mocy z PV niż z wiatraków, mimo że to wiatraki dostarczają energię w sezonie jesienno-zimowym, kiedy zapotrzebowanie jest najwyższe.

– Nasza energetyka rozproszona została od początku źle zaprojektowana – podsumowuje Drzał. – I dopóki nie wprowadzimy realnych, systemowych zmian, będziemy wciąż mówić o „raczkujących” klastrach, a nie o dojrzale funkcjonujących społecznościach energetycznych.

Uwolnić rynek, wynagradzać elastyczność

Jeśli Polska rzeczywiście chce rozwijać energetykę rozproszoną, musi odejść od sztucznego sterowania rynkiem energii. 

– Odmrożenie cen może przynieść wiele nieoczekiwanych pozytywnych skutków  – twierdzi Tomasz Drzał. – Bez tego nie będzie żadnych bodźców do racjonalizacji zużycia energii, lokalnego bilansowania ani inwestycji w poprawę efektywności energetycznej. Obecnie w Polsce koszt przesyłu energii jest taki sam, niezależnie od odległości odbiorcy od źródła. To nielogiczne z punktu widzenia rynku. Rozwój energetyki rozproszonej mógłby wreszcie przełamać ten schemat. Dzięki niej możliwe byłoby nie tylko obniżenie kosztów produkcji energii, ale także zmniejszenie kosztów przesyłu – poprzez wykorzystanie tańszych linii niższego napięcia i krótszych tras dostaw. - podkreśla ekspert

Bardzo istotna jest zmiana podejścia do bilansowania energii w społecznościach lokalnych. Dziś to kosztowne i formalnie nieopłacalne wyzwanie. Tymczasem – jak zauważa Tomasz Drzał – lokalne bilansowanie energii to realna usługa, która mogłaby być wynagradzana przez operatorów systemów dystrybucyjnych. Podczas Kongresu Energetyki Rozproszonej w Krakowie nawet przedstawiciele Tauronu przyznali, że jest to możliwe i potrzebne.

Obecnie problemem jest m.in. fakt, że operatorzy muszą dostarczać energię do każdego odbiorcy osobno, zamiast traktować cały klaster jako jeden podmiot. Rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie modelu agregatora – czyli podmiotu koordynującego przepływ energii pomiędzy producentami i odbiorcami w klastrze. Taki agregator rozliczałby się z operatorem jak jeden odbiorca, jednocześnie zarządzając energią wewnątrz społeczności.

A co, jeśli operator nie potrafi tego zrobić? – Niech wydzierżawi swoją sieć. Albo nawet ją sprzeda – mówi Tomasz Drzał, przypominając, że w Polsce działa już kilku prywatnych operatorów, którzy z powodzeniem obsługują dziesiątki tysięcy odbiorców. Na ich infrastrukturze powstają klastry, które działają realnie – nie na papierze.

Zmiany legislacyjne nie muszą być kosztowne ani skomplikowane. Nie potrzeba kolejnych programów wsparcia z KPO czy funduszy UE, wystarczą czytelne, rynkowe mechanizmy, które premiują lokalną elastyczność i efektywność.

Nie potrafimy wykorzystać energii

Od maja do września każdego roku polskie sieci przesyłowe stają przed tym samym problemem: niewykorzystaną nadwyżką zielonej energii, zwłaszcza z fotowoltaiki. W odpowiedzi operatorzy są zmuszeni do nierynkowych wyłączeń instalacji OZE – co oznacza, że produkcja zostaje zatrzymana, mimo że zapotrzebowanie w skali kraju wciąż istnieje.

Jak wyjaśnia Tomasz Drzał, to nie kwestia technologiczna, ale organizacyjna i prawna. – Problem nie tkwi w tym, że mamy za dużo zielonej energii. Problemem jest to, że nie umiemy nią zarządzać – mówi. Polska fotowoltaika generuje energię głównie w słoneczne dni, które nie zawsze pokrywają się z godzinami i dniami największego zapotrzebowania. A Słońce, jak zauważa Drzał z przekąsem, „nie rozróżnia wtorku od niedzieli”.

Tymczasem możliwości technologiczne istnieją: magazynowanie energii, dynamiczne taryfy, systemy predykcyjne, lokalne mikrosieci. – To nie jest rocket science – przekonuje Drzał – „To, czego brakuje, to mechanizmy prawne i rynkowe, które pozwolą te technologie wdrażać i skalować”.

Zamiast kolejnych dużych elektrowni PV, potrzebne jest strategiczne planowanie lokalne – gdzie, ile i jaką energię wytwarzamy oraz jak ją rozprowadzamy. Przyszłością jest energetyka rozproszona i społeczności energetyczne, takie jak niemieckie stadtwerke,

Czy Polska odważy się na realną transformację? 

Energetyka rozproszona w Polsce to dziś ogromny potencjał – niewykorzystany, niedoceniony i niedoinwestowany. Problemem nie jest brak technologii, wiedzy czy chęci – problemem jest brak systemowego podejścia, odwagi legislacyjnej i realnych bodźców rynkowych.

Klastry energii mogłyby być fundamentem lokalnej niezależności energetycznej, narzędziem przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu i wsparciem dla samorządów w czasach rosnących kosztów. Zamiast tego, wciąż są traktowane jako „eksperyment” – choć od pierwszych obietnic ich wdrożenia minęła już niemal dekada.

Rok 2025 może okazać się przełomowy. Zapowiadane odmrożenie cen energii, zmiany w prawie energetycznym i nowy Krajowy Plan na rzecz Energii i Klimatu dają szansę na nowy początek. Jeśli jednak ta szansa nie zostanie wykorzystana mądrze i odważnie – Polska może stracić nie tylko czas, ale i zaufanie tysięcy obywateli zaangażowanych w zieloną transformację.

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

zachmurzenie duże

Temperatura: 5°C Miasto: Gryfice

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 9 km/h

Reklama
Komentarze
Autor komentarza: KłosińskiTreść komentarza: Mikroklitki są passe. Oczywiście są osoby co takie szukają, ale jak w tym żyć? Obecnie to nawet inwestycyjne apartamenty, które są pod najem, bywają pod 80 metrów albo i wiecej. Takie ostatnio oglądałem w Ustroniu. I to nie były do najmu tradycyjnego, by tam mieszkać. To apartamentowiec pod turystykę. I taka przestrzeń apartamentów. Oczywiście mniejsze, w formie 40 tez były, ale nie o takim pułapie tu mowa. Jest przestrzeń i sa na to klienci. Szczególnie, że te lepsze i naprawdę fajne apartamentowce tego typu położone sa w najlepszych lokalizacjach, przy promenadzie, przy plazy.Data dodania komentarza: 7.08.2025, 14:09Źródło komentarza: Jakie wzięcie mają największe mieszkania deweloperskie i domyAutor komentarza: prawdomownyTreść komentarza: to jest w 90% scam, dostajesz masowo zaproszenia od fake kont ktorych celem jest to abys kupil premium, bo te fake dziewczyny sie do ciebie nie odezwa a zebys ty mogl to zrobic to musisz zaplacic po tym jak obie strony sie polubia lol aby zbankrutowala ta lasa dziwka na kaseData dodania komentarza: 15.07.2025, 09:22Źródło komentarza: Polska odpowiedź na globalny rynek aplikacji randkowych: meet2more redefiniuje cyfrowe relacjeAutor komentarza: MikoszTreść komentarza: Ja nie widze by zwalniali. Budowy jak na razie idą. Widać, ze sie buduje. Pewnie zależy od rodzaju budowy, od typu, ale to co mnie interesuje, czyli bardziej apartamentowce inwestycyjne, czyli miejsca, gdzie mozna zainwestować a potem czerpać zyski z najmu, to cały czas na rynku powstają. Oczywiście jak w każdym biznesie, nie każdy budowę dowozi do końca. Trzeba sprawdzać deweloperów pod tym kątem, ale sporo z tego rynku idzie w dobrym kierunku i sie buduje. A to potencjalny zarobek dla tych, co zainwestowali.Data dodania komentarza: 10.07.2025, 21:04Źródło komentarza: Czy deweloperzy zwalniają z produkcją mieszkańAutor komentarza: BazylTreść komentarza: Pewnie wielu czeka. Takie fundusze powinny zrobić jakiś porządek na rynku i dać odpowiednie zarobki. Tylko niech to wprowadzenie będzie prawidłowe. Bo tutaj mamy na razie niezły bałagan. Wystarczy popatrzeć jak to jest z całym condo. Też miało być fajnie, też miało dać zyski, a jak jest to widać. Wielu wpłaciło i zysków nie ma.Data dodania komentarza: 11.04.2025, 21:24Źródło komentarza: Jak wprowadzenie REIT-ów wpłynie na rynek mieszkaniowyAutor komentarza: MongolianTreść komentarza: Kazdy ma swój sposób na jesienna chandrę. U mnie jest leżenie pod ciepłym kocem wool & cashmere, i czytanie ciekawej książki :)Data dodania komentarza: 27.11.2024, 13:53Źródło komentarza: Przytulny dom i jesienna aura – jak poczuć się lepiej kiedy za oknem zimno i wieje?Autor komentarza: KiniaTreść komentarza: Radzę sobie z upałami, dzięki klimatyzacji w mieszkaniu, zapasowi cisowianki i lodów :) Nie chce mi się gotować, robię sobie lekkie sałatki.Data dodania komentarza: 3.07.2024, 16:09Źródło komentarza: Jak radzić sobie w upały? Poradnik
Reklama
test